276
BLOG
Nowa miłość red.Żakowskiego, czyli vivat Lepper!
BLOG
Nie chciało mi się pisać. W dalszym ciągu mi sie nie chce, na panujący stan beznadziei pyskówki nie są żadnym lekarstwem. Bo co mozna napisć np. o strajku pielęgniarek? Oczywiście mają rację, chociaż strajk jest niewątpliwie prowadzony przez "ciotki rewolucji". Pielęgniarki nie znają sie na ekonomii i budżecie, ale znaja sie na pustych obietnicach i rządach, które "kolegują" je od lat. Awantura, inspirowana, czy nie - rozpętała sie teraz. No, cóż - państwo miało byc solidarne. Co mozna napisać o występie Rydzyka? Z kontekstu wynika, że czarownicą mianował Środę, bo to ona - nie prezydentowa- mówiła, co mówiła, o eutanazji. Do p. Kaczyńskiej Rydzyk miał niewatpliwie pretensje o metkowanie sprawy, ale od tego Rydzyk jest. Ale dzis nastrój mi sie niespodziewanie poprawił - dawno sie tak nie obśmiałam. Oto u Morozowskiego objawił się nowiutki fan Samoobrony, Jacek Żakowski mianowicie. Patrzę ci ja, słucham - i nie wierzę oczom i uszom. "Fatamrugana, czyli apteczne złudzenie ludzkiego zwroku" - jak pisał Wiech? Jednak nic mi sie nie zdaje, Żakowski siedzi tam i przekonuje mnie, że Lepper jest zupełnie cacy, mąż stanu - i w ogóle. A klakieruje mu Laureat Wszelkich Mozliwych Nagród - sam Redaktór Morozowski. Siedzący obok Łętowski usiłuje ratować sytuację, słusznie sadząc, ze to wszystko jest zbyt bezczelne: nagły zwrot o 180 stopni, przeskok od namolnego tepienia bohatera( zresztą wykreowanego) trwającej miesiacami sexafery, naczelnego Mulata i w ogóle dyzurnego chłopca do bicia - do nagłej miłości zarówno Żakowskiego, jak Morozowskiego - jest sprawą niewiarygodną, na kilometr cuchnie ordynarną manipulacją. Ale to się dzieje, na moich zdumionych, a w miarę rozwoju sytuacji coraz bardziej rozradowanych oczach! Juz nie sam Lepper, ale Samooobrona równiez jest cacy! Łętowski rozpaczliwie próbuje przestawić zwrotnicę: mówi coś o ludziach, których Lepper wyciągnął z nizin społecznych do stanowisk rządowych - a gdzie tam! Zdaniem Żakowskiego ludzie nie sa z żadnych "nizin", to zamozni gospodarze,prawda! Posesjonaci! Bardzo porządni faceci! Matko kochana...Gdyby głupota miała skrzydła! Morozowski na koniec przypomniał sobie o chlebodawcy, o trzymaniu pionu. Oswiadczył przynajmniej, ze Leeper z pewnościa nie przeczytał "Winnetou", choc Żakowski mu kazał. Nawet głowę za to dawał. Sądzę, ze Lepper jednak przeczytał, co mu kazali. To facet ciekawy z natury. Natomiast nie sadzę, zeby May`a przeczytał Żakowski, który - obym sie nie myliła- pisał kiedys o własnej, trudnej walce z dyslekcją, nadmieniając przy okazji, że w zyciu nie przeczytal "grubej" książki, radząc sobie z lekturą za pomocą nagrań. Ciekawe, czy znalażł sie taki, który nagrał na kasetę "Winnetou"...Tu sie pokajam: wiem, wiem, Einstein równiez był dyslektykiem.Ale na rozum mu to nie zaszkodziło. A co do Leppera: od dawna jestem po tej stronie, po której nagle objawił mi się Żakowski.Nie uważam, żeby Lepper był głąbem, a juz napewno nie wyczynia takich wygibów etycznych, jak jego najnowszy fan. Nie jest oszalałym z nienawiści oszołomem jak np. Niesiołowski,na konferencje przychodzi przygotowany - nie słyszałam nigdy, żeby nie potrafił odpowiedziec na pytanie.I nie bardzo wierzę w jego winę w tej ostatniej zadymie.Sądzę, że jest na to zbyt rozsądny. Jednak nie bedę na niego głosować w wyborach prezydenckich. Z ciekawością za to bedę czekać, co w tej kwestii zrobi Żakowski, co nam oznajmi w kampanii prezydenckiej Leppera. W kazdym razie obśmiałam się jak norka, za co jestem wdzięczna teamowi Morozowski -Żakowski. Dzień był taki ponury, a tu, proszę: w najmniej spodziewanym miejscu - istny kabaret.