mona mona
715
BLOG

Wkurzyłam się

mona mona Polityka Obserwuj notkę 49

Tym razem Jarosław Kaczyński wkurzył mnie do samej stępki.

Rozumiem potrzebę debaty politycznej: to my płacimy politykom, także opozycji, która powinna działać  i mieć prawo do przedstawienia własnych pomysłów, programów, słowem  - owoców działalności w czasie, kiedy nie rządzi. Przywódca opozycji, jako naturalny lider swojej partii, powinien te owoce "przynieść na tacy" i zaoferować je wyborcom, czyli chlebodawcom, pozostawiając im wybór między programem własnym i programem partii rzadzącej.
Na tym polega demokracja.

Z jednym wyjątkiem: te reguły w Polsce nie obowiązują, a za naiwność polityczną płacimy wysoką cenę przegranych wyborow. Tak, my wszyscy, czyli po prostu Polska. 

Do nowych wyborów parlamentarnych jeszcze daleko, a coś - niecoś jeszcze zostało do zniszczenia, sprzedania za psi grosz, zmarnowania przez nieudolność, a częściej - przez łapownictwo i tumiwisizm, pod hasłem "po nas choćby potop". Zaczynam rozumieć, dlaczego ludziom Kaczyńskiego przestaje odpowiadać rola "poputczików", kiedy ich lider popełnia niewybaczalne głupstwa.

Poza wszystkim - jeśli rzuca się komuś publicznie w twarz brak honoru, to nie siada się z nim do stołu. Albo - albo.

Donald Tusk nie przejmuje się ani Polską, zwłaszcza tą "z Matką Boską Częstochowską i garbem przegranych powstań", dzięki którym wciąż mówimy po polsku, ani - tym mniej - takim pojęciami jak honor.

Donald Tusk takich pojęć po prostu rozumie: czy gdziekolwiek w świecie poważny polityk miałby odwagę przywlec za sobą, na poważną debatę, bandę wyjącej łobuzerii, świetnie wiedząc, że przeciwnik, z w ł a s z c z a Jarosław Kaczyński - nie może być przygotowany na daremnną walkę z chamstwem? I to jest jasny obraz świata Tuska - kopać skutecznie. W takim świecie żył - i tak go pojmuje.

Już mniejsza o te ceny "pietruszki" - to glupie pytanie  można było przewidzieć wiedząc, że Tuskowi po prostu musi "leżeć na sercu" - w tym dniu i w tej dyskusji zwłaszcza - "ciężki los Polaków", których miał pełną twarz, póki gadał i obiecywał. Natomiast kiedy przychodziło do spełnienia obietnic - Polacy i ich los wędrowali znacznie niżej.

Oczywiście w polskiej rzeczywistości mendialnej musiało się to udać. I nie ma co płakać na "resortowe dzieci", jeśli żywy udział w sprawie brał Andrzej Urbański, facet na tyle inteligentny, że wiedział wcześniej - i zaakceptował udział tej hordy, którą przyprowadził przyszły premier. Miał cień wątpliwości - po co toto zostało opłacone? Chyba nie - wciąż pamiętam, jak serdecznie poklepywał Tuska, jak "trzymał strzemię idącemu w bój."

Z czym właściwie ma przyjść Tusk na merytoryczną dyskusję o służbie zdrowia? Z "taśmami Sawickiej"? Z oświadczeniem, że wpompowano kupę kasy w tę służbę zdrowia, tylko zapomniano dopilnować, żeby kasa szła na leczenie pacjentów, a nie na "dobę hotelową" w szpitalu?

Nie wiem, czego się spodziewa Jarosław Kaczyński: uczciwej debaty? O czym? "Nawrócenia" w kwestii honoru? A niby z jakich powodów gość, któremu każde kłamstwo zwykło uchodzić "na sucho", miałby rezygnować z tego, co mu przynosi same korzyści?

Mogę się natomiast założyć, że teraz wieje jet stream w głowach "macherów z zaplecza", gorączkowo myślacych - jak Kaczyńskiemu dokopać. I na tym ta debata będzie polegała.

Zwykle oświadczam, że jeśli nie mam racji - odszczekam spod ławy. Ławę nawet mam. Odszczekam publicznie - i zrobię to z radością, jeśli to będzie debata merytoryczna. 

O honorze nie wspominam, nie warto.



 






 
 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka