mona mona
1913
BLOG

Rzetelne dziennikarstwo?

mona mona Polityka Obserwuj notkę 15



Kiedy tak zwani "dziennikarze niezależni" ( cudzysłów zamierzony), a raczej ich część, zaczyna - czy może raczej nie przestaje "jeździć" po Gazecie Wyborczej", czyniąc sobie z tego posłannictwo życiowe, z "dziewiczym (hmm..)" rumieńcem lekkiego zażenowania niniejszym wyznaję - ani mnie to ziębi, ani grzeje. Nie czytam GW dla czystej zasady, więc nie psuje mi nerwów.
Co doradzam tym, którzy nie muszą. Kiedyś musiałam, z obowiązku, dziś już nie - co mi tylko wychodzi na zdrowie. Jednak zdarza się, że zostaję tam odesłana linkiem do jakiegoś exstra - smakowitego kąska, wciąż z tym samym zdumieniem konstantuję, że - poza treściami na programowo wrednymi - nie znajduję tam paskudnych określeń, spotykanych notorycznie w prasie zwanej ogólnie niezależną.

Niestety, coś czytać trzeba, tak samo, jak coś w końcu oglądać. Z tym oglądaniem... tak się nie da: "skrócić i wyrzucić", więc latam, zwłaszcza w takiej sytuacji jak obecna, po programach informacyjnych, omijając tylko to, co najwredniejsze i najbardziej głupie.
Ogladam sobie chętnie także tv. republika...zaraz, już to kiedyś pisałam: bo nie ma młócki, chamstwa, prowadzący nie wcinają się w rolę prokuratorów ( kategoryczny ton "proszę mi powiedzieć"...), oglądam ją może ciut częściej, niż inne - ale zdarza się, że świat lada moment może się zawalić - a w tv.republika właśnie gotują, albo gadają o dolno - tylnej części niejakiej Maryny.
Bywa tak, słowo harcerza.
Niemniej ich prowadzący, ta dyżurna warstwa młodych, wychodzi ze skóry, żeby było ciekawie, rzetelnie, przyzwoicie. Nie wspominając już o oczywistościach, czyli świetnych programach Anity Gargas.

Natomiast co do innych dziennikarskich repów...czemu mam wrażenie, że jest to jakaś spółdzielnia "Wspólna sprawa", gdzie część tych państwa orze tę niwę wyłącznie po to, żeby kłócić się z GW w celu bliżej nieznanym? No, poza kasą. Bo różnica pogladów czasem jest w kwestii wyłącznie werbalnej. Nie wiem, czemu mam niejako płacić im honoraria za coś, co wiem i bez nich - "michnikoidy są wredne".

Co więcej - reaktorzy z tv. republika uprawiają także, jak wiadomo, działalność publicystyczną. Czasem przedziwną...

I tak: czytam sobie pana Goćka, który...z bólem przyznaję - pisze właściwie to samo, co zdarza się mnie, kiedy zgłaszam pretensje do PiS. No, na ten przykład - o młodzieży, która masowo zgłasza się do Korwina, bo PiS z trudem ją zauważa, niewiele oferuje, choć jest to wielki rezerwuar wyborców, usilnie czekający na zaospodarowanie, rzucenie jakiejś idei, jakiegoś porywającego serca programu.

Różnica jest taka: Gociek ma poważne możliwości, których nie mam ja, możliwości polegające na tym, że może zaprosić Jarosława Kaczyńskiego i przepytać go w sprawie: czemu robi to, co właśnie robi ( czy raczej - czego nie robi), zarówno w sprawie tej szukającej swego miejsca młodzieży, jak w sprawach programowych.

W życiu nie widziałam Jarosława Kaczyńskiego w tej telewizji. Zakładam uczciwie - może to mój pech. Zamiast tego zmuszona jestem niejako polegać na opiniach Panagoćkowych, czy Panaziemkiewiczowych.
O Ziemkiewiczu...no, cóż, dajmy spokój, i tak wszyscy święci po nim jeżdżą.

Strasznie wkurzają mnie ci "rzetelni" dziennikarze, którzy mają wiedzę absolutną: prof. Gliński to pisowski wygłup. Dlaczego? Ano, bo przecież "nie uzyskał akceptacji, więc po co...".
 A po psinco.

Prof. Gliński to mądry człowiek, bez problemów znajdujący odpowiedzi na wszystkie zadawane pytania, nie pozwalający wciskać sobie w usta tego, co byle prowadzący koniecznie chce mu w te usta wpakować, aby dyskutować metodą Schopenhauera - z tezami, których rozmówca absolutnie nie stawiał. W dodatku jest to człowiek  w pełni świadomy i akceptujący rolę "techniczną", tymczasową, dla dobra - jednak - wspólnego. Ilu takich mamy?

"Nie został zaakceptowany" - przez kogo i z jakich powodów? Bo samo stwierdzenie mi nie wystarcza, nie - w prasie, którą chciałabym uważać za rzetelną. Mamy dyskutować o osławionej większości sejmowej?

Wkurzają mnie konsumenci wszystkich rozumów, p.t. - "bo jak PiS zaczyna o Smoleńsku - to mu spada", twórcy niezmiernie dowcipnych określeń w rodzaju "Jarkacz", czy ZCJK ( Zakon Czcicieli Jarosława Kaczyńskiego, jakby ktoś nie pamiętał). To ci, którzy nie potrafią przedstwić żadnego pomysłu (" wszak nie są politykami!"), poza tekstami, gdzie podtekstem jest "oszołom", "sekta smoleńska", etc, etc, etc.

Być może - ja nie mam tej  wiedzy tajemnej, którą oni, kolejne być może, posiedli i  wciąż nie wiem, co ostatecznie stało się na Siewiernym. Wiem natomiast, że teza o zbiorowym szaleństwie polskich pilotów mnie nie przekonuje, w związku z tym jestem oszołomem. Jak każdy, kto nie wierzy w teorie Jasia Osieckiego i jemu podobnych.Bo rzecież nie będziemy rozmawiać o "czynnikach oficjalnych".


Ci, którzy ślepo trzymają się tezy, że...no, nie wiem..."Putinowi by się nie opłaciło, bo cóżby, ach cóż, nieszczęsny począł, gdyby się wydało? Toć spaliłby się ze wstydu!" - jakoś mnie mało rajcują. Z uporem maniaka twierdzę, że Putin, a z nim większość jego wspólobywateli, to nieszczęsny relikt dawno minionego Imperium Mogołów, a bliżej - mentalni spadkobiercy drapieżnej tatarskiej dziczy, kierujący się okrucieństwem i bezwzględością wobec każdego, kto okaże słabość.

Nie odmawiam nikomu prawa do poglądów, ale rzeczywistość skrzeczy: już zaczął się chocholi taniec wokół czarnych skrzynek rozbitego Boeinga, ograniczaniem dostępu do szczątków samolotu, nie mówiąc już o wymysłach, że pasażerowie byli martwi od dawna, po czym złośliwie podesłano ten "gruz" kacapskim "zielonym ludzikom", aby nieszczęśnicy mogli go sobie zestrzelić...


Déjà vu?

 A pan Łukasz Warzecha, we wczorajszym wieczornym programie tv.republika radośnie oznajmia, że PiS jest w kropce: jak zacznie gadać o Smoleńsku, to mu spada."Każdorazowo". Mimo tego, co się dzieje z zestrzelonym samolotem, a co łudząco przypomina sytuację z 10 kwietnia...I nic, panu Łukaszowi zostało po staremu.

Bardzo na duś rozumiem: ci rzetelni dziennikarze pojmują, że "państwo istnieje teoretycznie", jako rodzaj Cosa Nostra, gdzie aparat władzy, policji i sprawiedliwości pracuje dla  przestępców i cwaniaków, traktujących Rzeczpospolitą jako dojną krowę. Że to państwo naprawdę gnije, razem z nimi - bo na ewentualnej "zsyłce do Europy" ( mają przecież paszporty!!! A niegdyś nie mieli!) nigdy już nie będą tym, czym są w Polsce. Nie każdy może być Conradem, to raz, a dwa - nie jestem pewna, czy w tej Europie ktoś nie zadałby pytania - "A ty? Co zrobiłeś dla Polski? Acha, pyskowałeś Michnikowi..."

I przy całej tej wiedzy, mając świadomość, że nie ma - choć to boli niektórych - alternatywy poza PiSem, nawet nie usiłują podrzucić jakiejś wielce zbawiennej propozycji, jakiegoś pomysłu, nie mówiąc już o tym, że media są potęgą. a ich głos, nie mówiąc już o inteligencji, jednak się liczy. Przynajmniej póki co.

Bo dla mnie ten głos zaczyna liczyć się jakby mniej, a inteligencja, jeśli ogranicza się do wymyślania uroczych określeń, jak  na przykład "Kaczafi" - jest mocno wątpliwa.
Dla mnie jest to tak samo zabawne, jak usłyszany wczoraj dowcip:

"-Co przeszkadza księdzu w dobrym stosunku z dzieckiem?
- ???
- Tornister."

Wiem, nie powinnam przytaczać i tym samym propagować chamstwa, ale "idea" pozostaje ta sama: ośmieszanie, obelgi ( bo tak traktuję wspomnianego "Kaczafiego" ) to dla mnie ten sam poziom.

Trudno dziwić się prostemu człowiekowi w małym miasteczku, który idzie głosować na Platformę, bo "oni" dają mu zasiłek, choć zamknęli zakład, w którym pracował. A co zrobi "Kaczafi" Bóg - jeden wie. Może zażąda "kwitu" ze spowiedzi w pierwszy piątek miesiąca...Bo przecież mądrzy ludzie wiedzą, co piszą, a sąsiad ma gazetę.

Taką właśnie robotę odwalają ci "rzetelni dziennikarze", którzy już wszystko wiedzą, ale nie chcą podzielić się tą wiedzą ze mną. Bo ja nie wiem: ani co się stało w Smoleńsku, ani - dlaczego właściwie Macierewicz jest oszołomem, ani - co właściwie powinien zrobić "Kaczafi", który wszystko robi głupio, w związku z czym "ustawicznie mu spada".

No, w tym wypadku sondażownie są zdania wręcz przeciwnego - "oszołom Macierewicz" jakoś nie zatapia PiS.

Więc już najmniej wiem, z jakich powodów panowie mienią się być "rzetelnymi dziennikarzami", a przynajmniej - za takich się uważają.





 




 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka