mona mona
739
BLOG

Zabijmy kopalnie - o ludziach "z dołu".

mona mona Gospodarka Obserwuj notkę 35

Pod moją wczorajszą notką dyskusja, przynajmniej w wielu wypadkach, kończyła się konkluzją pod tytułem - "ale dlaczego oni zarabiają (czy upierają się zarabiać) - aż tyle".No, to może o tej górniczej robocie: jak to wygląda z bliska.

Przy okazji - pamiętajmy, że nie kupimy energii w wiaderku i nie podłączymy tegoż wiaderka do kontaktu. Elektrownie muszą mieć paliwo, czyli ktoś fedrować musi. Kupowanie od Putina może mieć króciutkie nóżki, czyż nie? On dotuje swoje kopalnie. MUSI nam sprzedawać? Tak nas lubi?
 A przecież o to właśnie chodzi, do tego zmierzamy, a raczej jesteśmy ciągnięci na kolczatce przez nasz przepiękny rząd.

Z górnictwem jest tak, jak z żeglowaniem u Greków: navigare necesse est, vivere non est necesse: nie jest koniecznym żyć, koniecznym jest żeglować.
Dlatego ludzie wciąż wchodzą w te obmierzłe dziury. I jeszcze mają dziwne pretensje: chcą żeby ich za to szanować!


W samych kopalniach, od czasu wprowadzenia obudowy hydraulicznej, jest bezpieczniej. Ta obudowa to rodzaj zabezpieczenia podpierającego strop, posuwająca się wraz z postępem robót.Oczywiście nie zatrzyma prawdziwego zawału, ale...lepiej z nią, niż bez niej.


 Jednak nie ma mądrego na metan, który może zaczaić się w różnych zakamarkach, akurat niekoniecznie tam, gdzie "czuwa czujnik". Kiedy - a może to być od byle iskry, wywołanej tarciem metalu o metal - metan wybucha, zapala się przesycone pyłem węglowym powietrze. Pędząc z prędkością dźwięku, zabija i niszczy na swojej drodze wszystko, co napotka. Szanse ma ten, kto szczęśliwie nie stoi na drodze podmuchu i płomienia. Inni giną. Jest to ryzyko dnia powszedniego, mimo wszystkich zabezpieczeń.

Tak to z grubsza wygląda w samym przodku. Ten rodzaj pracy znajdziecie wszędzie, nie ma sensu rozpisywać się o typowym przodku kopalnianym. Zabić może zawsze, tak już jest.

Ktoś napisał: "tworzą różne PRG"...

Jak więc wygląda w PRG? Ta firma jest przedsiębiorstwem usługowym dla kopalń, a sama robota jest znacznie "ciekawsza"...
Tu pracuje się w kamieniu, oznaczając napotkane żyły węgla. Górnicy z PRG nie chorują na pylicę, którą da się wyleczyć. Oni chorują na krzemicę, chorobę nieuleczalną.

 Funkcja główna - to budowa przekopów, tuneli, choćby dla kolejek górniczych, skrzyżowań, rozjazdów - no, takie tam różności. W każdym razie nie ma żadnej obudowy kroczącej, dającej "dach nad głową". Tu górnik musi wybudować go sam. Przynajmniej tak było za moich śląskich czasów, ale nie sądzę, żeby coś się zmieniło. Zaznaczam - nie jestem przecież górnikiem - są to latami słuchane górnicze opowieści, "z ławeczki pod familokiem", od których czasem włosy jeżyły się na głowie. Mogą więc być jakieś drobne niedokładności - proszę się nie czepiać.

Najpierw wierci się dziury, świdrem o długości 2,5 m. Na taką odległość powinna "wywalić" ściana, wzdłuż i w górę. Nie da się tego zrobić maszyną, od tego jest "chop", uroczo zwany na Śląsku "rylem". Otworów jest około 50-ciu, a pracę, o ile pamiętam, wykonuje sam "hajer", oficjalnie górnik przodowy. To ktoś w rodzaju brygadzisty, odpowiedzialny za prawidłowość otworów, materiały wybuchowe, ich jakość i ewentualne zadziałanie.
Cała reszta ludzi bynajmniej nie stoi - ich praca polega na dostarczaniu różnych dziwnych rzeczy, dźwiganych i przenoszonych ręcznie, na ogół w temperaturze tropikalnej, a nie jest rzadkością kapiąca z góry woda. To, co muszą przydźwigać - to elementy późniejszej obudowy, a wspomiana woda jest słona, zaognia wszystkie codzienne otarcia i skaleczenia. No, ale tak już jest pod ziemią.

Kiedy już ściana zostaje nabita materiałem wybuchowym, cały przodek ( w sensie - załoga) wynosi się za jakąś bezpieczną ścianę, itp. Nabite otwory połączone są kablami z "maszynką", którą odpala ( szkyrta) hajer.

W przodu robi się piekło: dym z materiału wybuchowego, kurz z rozwalonej ściany - wszystko to kłębi się w zamkniętej przestrzeni. Oczywiście pracują "lutnie", rury doprowadzające powietrze, ale trochę to jednak trwa. Można zjeść "górniczy kawałek chleba". Umywalki nie ma, więc - brudnymi rękami.

Jeśli ktoś jeszcze ma na grzbiecie koszulę ( w co szczerze wątpię, w majtki zresztą też, na ogóle reprezentuje je "sama gumka"), teraz ją ściąga, owija twarz, bo wciąż w przodku jest cholerny kurz i dym - i brygada wchodzi. Za moich czasów pracowało się w akordzie, liczył się czas. Teraz chyba też się liczy.
 Nie zawsze wszystkie ładunki odpalą, wtedy jest mnóstwo dodatkowej roboty, ale zostawmy to.

Jeden człowiek, hajer, wchodzi na usypisko, które powstało pod ścianą. Reszcie nie wolno wyjść spod obudowy, czyli betonowych "ringów". Tego ( ringów) się nie opisze, z pewnością ciekawy znajdzie sam. Są to wielkie elementy betonowe...spróbuję jednak linka:

http://www.rafalkadzimierz.pl/thumbs/4/43e5d09475fb8db088e7aa2e983127c6_jpg_e7053474ef8b67fee8b69fb5b569ecb0.jpg

 Hajer ma "oberwać", głównie strop. W przodku wciąż jest ciemno, kurz się kłębi - człowiek niewiele widzi, nawet mając na hełmie lampkę. Więc "obrywa", czyli strąca kilofem wszystko, co jest nad głową, luźno wisząc i zagrażając ludziom.
 
Nie wie, czy strąci kawałek skały, która go skaleczy, czy tonę tej skały, która go zabije.

Cała reszta siedzi, póki co, pod "ringami" - po co zwiększać ryzyko? Przepisy są jasne - "obrywa" hajer.

Dobrze jest, jeśli "wywaliło" przepisowo, czyli na wysokość tych 2,5 metra. Ale czasem wywala znacznie więcej. Nie ma zmiłuj - wszystko musi być podparte, zabezpieczone do "czystego" stropu, z którego nic nie powinno odpadać.
 Nie można sięgnąć tam kilofem, więc robi się różne dziwne rzeczy -spod zabudowy wysuwa się belki, aby jakoś tego hajera osłonić, podaje się coś, z czego można dosięgnąć stropu. No, czegoś się próbuje, robota musi być zrobiona.

Jeśli naprawdę wystrzeli się jakiś "kościół" - wciąż spadają kawałki skały, ale zabudować trzeba. Ryzyk - fizyk: stawia się te betonowe ringi, które trzeba przynieć, skręcić, a przerwy między nimi zabudować betonikami, albo - czym się ma. Ale wciąż zostaje ten strop, który musi być podparty.
Ringi mają kształt łuków, więc najpierw wyrównuje się czymś boki łuku pod ścianami, potem włazi tam hajer ( ludziom bez uprawnień wciąż nie wolno) i buduje coś w rodzaju "wieży z zapałek". Ma podeprzeć ten strop - i już. Tyle, że nie są to zapałki, prędzej - podkłady kolejowe - ale co by nie było - wciaż jest na tej górze samotny człowiek. Póki to nie jest zabezpieczone - tak, czy siak może coś przelecieć między elementami zabudowy i trafić każdego. Niekoniecznie tego "na wiyrchu", choć głównie na niego leci. On musi zabudowywać, nie ma czasu na głupoty, na strach.

Na ogół się udaje, hajer wychodzi z tych imprez w całości, traktując to z czasem bez szczególnych emocji. Ale niektórych jednak zabija.
Hajerem nie zostaje się z mianowania, musi skończyć przedtem przeróżne kursy i szkolenia - jest to etap końcowy całej podziemnej szkoły.Na ogół trwa to jakieś 6-7 lat. Górnicy podśmiewają się, że to tyle, ile musi uczyć się początkujący lekarz. Przypisuje mu się zazwyczaj jeszcze jedną umiejętność: "słuchanie" kopalni, jej ostrzeżeń. Podobno doświadczony górnik słyszy - mimo wszystkich odgłosów - inny niż zwykle "głos skały": cichy początkowo trzask pękającej ściany, zanim "przyjdzie", czyli zdecyduje się runąć. Ale to już chyba "opowieści dziwnej treści", w każdym razie nie bardzo słyszałam, żeby ktoś zdążył w porę uciec.
No, a potem trzeba sprzątnąć pokruszoną skałę, wywieźć urobek, skręcić ringi, zabezpieczyć przestrzeń między nimi, ale jest to robota dla trzech zmian.
 Otwórzcie ten zapodany link - tam to wszystko widać.

No, to by było na tyle.  Jest ktoś chętny na tę kasę?

A`propos całej draki z zamykaniem kopalń - znając od lat radosną działalność partii rządzącej, mam niemal pewność: te kopalnie nie mają być zamknięte. Nie byłoby głupich pomysłow na wcześniejsze ładowanie tam pieniędzy. Mają być sprzedane, ale mniemam, że pomysł jest inny - szykuje się strefa, czyli obszar bezpodatkowy.   
Firma Universal Energy ma zbyt mały kapitał zakładowy, czyli jest pośrednikem. Jeśli w ogóle się zgłasza - o coś w tym biega.

 

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka