mona mona
241
BLOG

Kmicic- czy Kuklinowski? Czym jesteśmy?

mona mona Polityka Obserwuj notkę 7

„Zawodowo Kmicic, prywatnie Kuklinowski”. Wymyślił to ( wciąż piszący na salonie!) Kokos, mając na myśli wijącego się przed władzą Olbrychskiego.

Uderzyła mnie trafność tego sformułowania, ale w ślad za tym przyszła smutna refleksja: kim my, Polacy, jesteśmy? Kim jesteśmy jako naród?

Olbrychscy, Nehrebecka, Wajdowie & co…  Brzydzi mnie to, co widzę, szkoda mi ludzi, z których byliśmy dumni, a którzy się skundlili. Jednak oni naprawdę stoją z żebraczym  kapeluszem w ręku, czekając na łaskę władzy. Władzy, w której wszechmoc i wieczne trwanie uwierzyli tak głęboko, że możliwość zmian nie mieści im się w głowie.  W tym biznesie bez pieniędzy nie zrobi się nic.  Tym bardziej uznanie należy się uznanie tym, którzy są w identycznej sytuacji, ale nie zamykają oczu i uszu na widoczne oznaki gnicia rozpasanej władzy.

Ale my? Naród?

Głęboko wierzę, że to my wygramy z uwikłanym w brudne interesy i o te interesy walczącym, opierającym się na  brutalnej sile karabinu gładkolufowego tym czymś, co od początku było trafnie określone jako „Układ”, a co Platforma cynicznie nazwała "Projektem".

Uważam, że tej lawiny błota, wyłażącego spod kołderki pięknych deklaracji wyborczych, nie zatrzyma już żadna debata, żadne wysiłki „zaprzyjaźnionych mediów” – po prostu prawda została skalana tak bardzo, że wielu dotąd nieprzekonanych, wielu podszytych tchórzem, zaczyna się najzwyczajniej wstydzić.

Wciąż mnie dziwią jednak ci, którzy – jeśli wierzyć sondażom – nadal chcą głosować gremialnie na kandydata strony bezmyślnej, skorumpowanej do dna, mającej tak głęboko z tyłu własny naród, że wyłazi to wszystkimi szparami spod maski, w którą przyozdobiła twarz rozpasana władza.  

Ja wiem: Polacy, oszołomieni zdradą „pierwszej Solidarności”, zmarnowaniem tego zrywu całego narodu w Magdalence, machnęli ręką i zajęli się własnym losem: tą „ciepłą wodą w kranie”, którą sławił – i co wykorzystał - Tusk Złotousty, modelowy przykład polityka zdrady i prywaty.

Ile razy można bić się o prawdę i sprawiedliwość, kiedy zawsze okazuje się, że na czele stoi jakiś Jewno Fiszelewicz Azef?

Jednak to nie tłumaczy wszystkiego. Ten naród nigdy się nie poddawał, choć zawsze znalazło się w nim trochę zdrajców, trochę kombinatorów, wyciągających brudne łapy po srebrniki. Nie ma narodów bez reszty świętych, ale Polska zawsze mogła liczyć na umiłowanie wolności, na honor swoich obywateli, na poświęcenie spraw osobistych dla jej dobra. Zawsze było tu więcej Kmiciców, niż Kuklinowskich.

Niech to zabrzmi jak banał – ale niech ktoś zarzuci mi kłamstwo!

Tym razem nie ma wątpliwości: cała prawda leży na wierzchu: nieudolność, nepotyzm, wszechogarniająca korupcja, a przede wszystkim – jawny „tumiwisizm” wobec społeczeństwa, wobec naszych dzieci, wobec  chorych – i zdrowych, traktowanych jak bydło robocze, zarabiających zaledwie na przetrwanie biologiczne, jeśli w ogóle dostąpili łaski pracy.

Ale także wobec miejsca Polski w świecie i jej szczątkowych możliwości obronnych.

 Bez wątpienia znaleźliśmy się w takim miejscu historii, że byle mydłek gładko popisuje się  „polskim współsprawstwem” w Zagładzie, które to pojęcie stało się już obiegowym truizmem w świecie.  Za wszystko, ale chyba najbardziej za serwilizm Tuska, uprawiany radośnie także przez jego akolitów, za smoleński wrak, gnijący na Siewiernym, za tę hańbę narodową, która pozwala odwracać oczy od niewyjaśnionej smoleńskiej tragedii.Który wolny naród by sobie na to pozwolił?

Polska stała się obiektem pogardy – a tego w historii nie było.

Nikt nie liczy się z narodem, nie tylko pozwalającym się poniewierać, ale jawnie popierającym tę poniewierkę.

Jeśli Polacy to wszystko wybiorą ponownie, jeśli wybiorą prezydenta, który to firmował od początku – znaczy, że na to zasługują, że degeneracja sięgnęła bardzo głęboko. Czy tym, którzy deklamowali niegdyś, że nie zagłosują na PiS, „bo nie chcą latać z kałachem”, nie rozjaśniło w głowie to, że Ukraińcy też nie chcieli, ale nikt ich o to nie zapytał?

Tak, jak nikt nie zapytał wszystkich poprzednich Polaków, w tym – polskich Żydów, zagazowanych, rozstrzelanych, wywiezionych, zamęczonych na śmierć, bez względu na to, jaką legitymację partyjną mieli w kieszeni!

Jeszcze dwa dni – i będziemy wiedzieć: ilu jest wśród nas Kmiciców, a ilu Kuklinowskich. Co się przekłada na proste pytanie: przetrwamy, jeśli odwieczny los skaże nas na konieczność obrony? Czy od razu będziemy całować strzemię najeźdźcy, za jarłyk dla byle zdrajcy, za „ciepłą wodę w kranie”?

Oby Przedwieczny dał Polakom potrzebny rozum!

 

 

 

 

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka