mona mona
4164
BLOG

PiS mnie wkurza

mona mona Polityka Obserwuj notkę 101

Nieporadność PiS naprawdę zaczyna mnie denerwować.

Od wczoraj słucham - rada, nie rada – wszystkich możliwych przepychanek w sprawie uchodźców, czy „uchodźców”, jak kto woli. Słucham, bo u mnie z lekka pada, a mój domowy dyrektor pilota przeskakuje z kanału na kanał. Już się boję, że wszechobecny Kierwiński, z całym swoim cynizmem, wyleci mi nagle z przysłowiowej lodówki.

A tu rozmówcy z PiS latają ogródkami, stwarzając wrażenie, że nie chcą jasno odpowiedzieć na proste pytanie.

Co z tą Radą Gabinetową? Mam wrażenie, że prowadzący audycje w „zaprzyjaźnionych telewizjach” sami są już zmęczeni pyskowaniem różnych Kierwińskich na temat zwołania, czy raczej niezwołania Rady Gabinetowej. Oni oczywiście wiedzą, że rzecz jest bez sensu, ale… tak dla spokoju sumienia… w końcu pytanie o tę Radę wisi dotąd, aż zostanie postawione – „dlaczego nie”? Czyli – co prezydentowi zależy?

Sama idea Rady Gabinetowej jest pomysłem, który narodził się w mętnych czasach tworzenia Konstytucji, w czasach tak burzliwych, że nie było pewności, czy z jakiegoś lamusa nie wyciągnie się - na ten przykład – Kiszczaka i po wstępnym otrzepaniu z kurzu nie zostanie on posadzony na ważnym stolcu. Z tą Radą Gabinetową miało być tak, jak z guzikiem atomowym: jedna osoba nie spowoduje odpalenia rakiet, czyli w naszym przypadku nie zarządzi nam kolejnej wojny polsko – polskiej, ani innego kataklizmu. Sam fakt jej zwołania miał być sygnałem ostrzegawczym, bo w końcu jednomyślność organów państwa załatwiłaby sprawę wykonaniem kilku telefonów, albo przyjacielską nasiadówką.

 

 Jednak Rada Gabinetowa nie ma uprawnień Rady Ministrów ( art., 141), a więc niczego nie rozstrzyga. Czyli rzecz na linii PEK - PAD sprowadzałaby się do odczytania dyspozycji Tuska dla premiery, napisanych przez łysego Misia i  - ogólnym, gremialnym pyskowaniem na temat szkodliwej i głupiej  działalności prezydenta.

 Nie wyobrażam sobie, żeby prezydent mógł – sorry za sprowadzenie do poziomu bruku – przeszczekać ten sabat. I nie wyobrażam sobie, żeby mógł chcieć.

Za to z łatwością mogę sobie wyobrazić konferencję prasową po tej Radzie Gabinetowej – i grzejące się paski na ekranach. Bo głównie o to chodzi.

To już przerabialiśmy – te brutalne ataki na prezydenta. Za sznurki PO wciąż pociąga Donald Tusk, który już świetnie wie, że nie został królem Europy, tylko jej pośmiewiskiem. Jedyne, co mu pozostało, to wiara w powrót na szefowanie Platformie, która właśnie zaczyna tonąć. Tusk łapie się każdego pomysłu, z którego może wyniknąć antypisowska awantura.

To już było, a koniec tej wojny zaowocował smoleńską tragedia.

A czemu ma służyć sam pomysł latania PEK do prezydenta? Oczywiście chodzi o „współdziałanie”, przynajmniej formalne ( bo – jak już zostało zapodane -  rzeczywistego nie będzie i nie o nie chodzi).

Konstytucja mówi:

 Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem. I dalej, art. 146  -­  Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej.

·  Do Rady Ministrów należą sprawy polityki państwa nie zastrzeżone dla innych organów państwowych i samorządu terytorialnego.

Prezydent jest jednym z organów państwa, a konstytucja mówi o współdziałaniu, które tym samym zastrzega jego udział w kierowaniu polityką zagraniczną.

Tak, na marginesie - prezydent może postawić „naszą Terenię” przed Trybunałem Stanu,( art.144/ 13), ponieważ w tej kwestii - wniosku do Sejmu o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu członka Rady Ministrów – nie musi mieć podpisanego premierowskiego „kwitu”. Konkretnie – może wystąpić z wnioskiem do Sejmu, czego oczywiście nie zrobi. – równie dobrze mógłby postawić tam panią woźną z Ministerstwa…

 Ciekawe, czy doczekamy prezydenta, który zwróci się z takim wnioskiem wobec głupiego lub szkodliwego ministra, korzystając z tego, że może rzecz uzasadnić w orędziu do Narodu, nad tym nie przewiduje się dyskusji?

 

Z tego punktu o współdziałania Tusk wysnuł sobie idiotyczną teorię, że prezydent jest mu niepotrzebny do rządzenia, zapominając o tym, że składał przysięgę „wobec prezydenta” – czyli na jego ręce.

Najkrócej mówiąc – przysięgał wierność prezydentowi, który reprezentuje Majestat Rzeczypospolitej i przez którego został powołany.

Sprawa „współdziałania”, jak pamiętamy, trafiła w końcu do TK, który, trzęsąc portami,  wydał orzeczenie iście salomonowe rozwiązanie: „przetnijcie to dziecko na połowę”. Czyli  „prezydent  jak bardzo chce, to może”, a w ogóle to po wstąpieniu do Unii konstytucja powinna zostać zmieniona.

TK ostatecznie niczego nie rozstrzygnął, ale Bóg raczy wiedzieć, czy to się nie zdarzy – w końcu  nie wszystkim tam mózgojad zdycha z głodu i porty latają ze strachu, a  rzecz można inteligentnie ponowić.

 Cała ta historia ma uzasadnić, że Kopacz błagała na kolanach prezydenta, aby pokierował nią, nieszczęsną i dał wskazówki na brukselską eskapadę. A ona natychmiast z nich skorzysta:  jako kobieta - zamknie się w domu przed muzułmańskim niebezpieczeństwem i będzie bronić dzieci.

Nie to jest żałosne, bo jesteśmy już uodpornieni na takie cuda – wianki. Ja rozumiem, że PiS nie może powiedzieć jasno, żeby PEK włożyła sobie ten cwany, hejterski program w buty – to będzie większa.

Ale to nie ja jestem politykiem. Uważam, że oganianie się od pytania – dlaczego prezydent nie zwołał Rady – niczego nie załatwia. Rozumiem, że sytuacja jest idiotyczna, ale trzeba to przełknąć i przetrawić, bez względu na czyhającą za najbliższym krzaczkiem, spodziewaną awanturę.

Awantura wybuchnie tak, czy siak, jako że jest wpisana w hejterski program PO.

Za to się płaci politykom – za myślenie. Więc niech wymyślą, jak powiedzieć obywatelom, że zwołanie Rady Gabinetowej nie miało najmniejszego sensu: nie z tą Radą Ministrów, nie z tym premierem, o którym wiadomo, że ma dwie fałdy mózgowe, a jedna nastawiona jest na odbiór wyłącznie z Brukseli, bo tylko to zapewni PEK miękkie lądowanie.

 A przynajmniej tak się PEK i jej poputczikom wydaje.

 

 

 

 

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka