mona mona
1017
BLOG

Twarze i maski ( które opadają)

mona mona Polityka Obserwuj notkę 35

Wczoraj  pojawiły się tu głosy oburzenia pod adresem „Saloniku” Ziemkiewicza.

Niestety, nie mogę się odnieść do ogólnie oburzającej – jak wieść niesie – wypowiedzi Łukasza Warzechy. Innych panów zresztą też - od dawna mam dosyć tej audycji, a wczoraj ( nareszcie!) „salonikowicze” oburzyli także dyrektora pilota. Po czym uchwaliliśmy przez aklamację – nie oglądamy. Nigdy.

- Jeśli będę miał kaprys posłuchać telewizji reżimowych, włączę sobie TVN24 – oznajmił małżonek.

 I tym sposobem nie słyszałam, co nabroił Warzecha, a co – inni uczestnicy „saloniku”.

Za to wiem, co Łukasz Warzecha napisał, a za co chyba dostało mu się na twitterze. Tu też się kajam: jakoś specjalnie mnie ta zabawa w tweety nie rajcuje, czynnie używam od bardzo wielkiego dzwonu, ale owszem, czytam. Zwłaszcza jeśli jestem ciekawa reakcji publisi. Tym razem poczytałam.

Czemu się czepiam Warzechy? Bo niegdyś, kiedy jeszcze „siedział okrakiem na barykadzie” ( to właśnie miał napisane, jako motto, na tutejszym blogu), pisałam peany na jego cześć: wydawał mi się rzetelnym dziennikarskim bojowcem, niepodlizującym się żadnej stronie. No i dziś muszę „odszczekać spod ławy”.

Co mam myśleć, czytając taki tekst?

 „Mobilizację swoich przeciwników z pewnością wspomógł Jarosław Kaczyński, mówiąc dzień wcześniej w Republice o „najgorszym sorcie Polaków”. Można było mieć poczucie déjà vu – ta wypowiedź przypomina słowa, wypowiedziane przez lidera PiS w roku 2006 w Stoczni Gdańskiej”.

Warzecha posunął się do jawnej manipulacji, w dodatku pisząc to już po demonstracji KOD, na której te słowa, odziane w kłamliwą, paskudną otoczkę polityczną, stały się powodem do zmasowanego ataku, podgrzewania tłumu, któremu wmawiano, że to o nich JK powiedział, iż są „ludźmi najgorszego sortu”.  No, bo że Frasyniuk pojawił się w telewizji, przyozdobiony w tabliczkę o swojej „ najgorszości” – już mnie nie dziwi. Kładę to na karb swędzącego sumienia niegdyś porządnego człowieka.

Ad rem – Łukasz Warzecha podparł się nawet długim tekstem Rafała Matyi, zapomniał tylko sięgnąć do oryginału, czyli do tego, co Jarosław Kaczyński powiedział naprawdę.  

Powiedział tak:

„To się powtarza. Ten nawyk donoszenia na Polskę za granicą. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort Polaków jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony. Wojna, komunizm, transformacja temu typowi ludzi dawała szanse”.

11 grudnia Tomasz Lis, rozpłakany z powodu utraty posady, udał się z misją opluwania Polski do niemieckiej ARD. Jeśli ktoś nie widział, podaję link. Telewizja ta zresztą poszła nieco dalej, dając obraz… szukam słowa, ale chyba najbardziej „pasowne”  - rozjazgotanej do imentu Karoliny Lisickiej, jako obrończyni demokracji.

http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/lis-poskarzyl-sie-w-niemieckiej-telewizji-zycza-mi-bym-zdechl-na-raka_743544.html

A Martin Schultz znalazł okazję, żeby dokopać Polsce.

Oczywiście od talentu politycznego tych, którzy ochoczo podskakiwali na – nomen omen – PLATFORMIE, ustawionej na Szucha, zależało przekucie słów Jarosława Kaczyńskiego w obelgę. No, ale „czego wymagać od wołu, jak nie sztuki mięsa…”. Okazali się wielce utalentowani.

Łukasz Warzecha już o tym wiedział. Mogłabym zrozumieć ewentualne dobre intencje: wypowiedź Kaczyńskiego tak łatwo można zmanipulować, czyniąc z niej kłamliwe, wiecowe hasełko. Mogłabym uwierzyć – ale nie wierzę. Cała reszta artykułu brzmi tak, że prosi się o zamieszczenie w GW.

Tu zresztą, w związku z wspomnianą platformą i tamże wyskakującymi, nasuwa mi się porównanie jeszcze bardziej paskudne, choć już popularne. Jak wiadomo niektórym, nie używam „słów ogólnie uznanych”, uczciwie staram się przytoczyć argumenty, jeśli kogoś zdarzy mi się obsobaczyć.

I pewnie bym tego nie użyła, ale… no, cóż, mieszkam w dzikiej puszczy, chadzam po różne produkty do pana rolnika – i w tych okolicznościach przyrody zdarza mi się oglądać różne scenki, jeśli muszę poszukać w licznych obiektach hodowlanych kogoś z gospodarzy.

Tak więc dziś poszukałam, w chlewni. „Szefostwo” przybytku nieco się spóźniło z karmieniem…  No, skarz mnie Bóg – na widok mieszkańców onego chlewa, rozpychających się, kwiczących zażarcie, a rozpaczliwie, bo inny mieszkaniec odepchnął od koryta -  pomyślałam sobie coś brzydkiego, tak à propos.

A co do „Saloniku” – jego uczestnicy często deklarują swój liberalizm. Jak rozumiem – nie bardzo zgadza się to z linią polityczną, deklarowaną przez PiS.

  Każdemu wolno mieć poglądy,  ale widząc to zadęcie, ten - chyba jednak nieuświadomiony - odruch lekceważenia maluczkich – mniemam, iż dla słabszej części społeczeństwa jest w tych poglądach propozycja liberalizmu w wydaniu „wolnego najmity”.

 To se ne vrati. We współczesnej Europie to jest już nie do pomyślenia.

 

http://wpolityce.pl/polityka/274895-zly-czas-dla-kasandry-demonstracje-nie-sa-dobrym-miejscem-aby-pytac-o-polityczna-strategie-ale

 http://vod.gazetapolska.pl/11953-jaroslaw-kaczynski-mam-nadzieje-ze-beda-tlumy-i-o-prosze

 

P.s. A tu, napotkany w czasie poszukiwania  t e k s t u wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, taki mały dinks z „samego” Ziemkiewicza:

„ To jak słowa jednego z prezydentów USA, który o południowoamerykańskim dyktatorze powiedział: "jasne, że sk...syn, ale to nasz sk...syn". Wśród ludu PiS-owskiego dzięki temu, że jest wojna, trwa nastrój, że jesteśmy atakowani ze wszystkich stron. Skoro tak, lud ten musi zewrzeć swoje szeregi, stanąć po stronie prezesa i wszystko mu wybaczyć.”

To jest jasna wykładnia: zarówno komuniści, jak faszyści szukają wroga, obojętne – zewnętrznego, czy zewnętrznego, aby skonsolidować wokół siebie naród, bądź wyborców. Oby ten tekst został w głowie autora – ale nie został. Zostaliśmy nim walnięci – i tak już zostanie.

Szkoda. Naprawdę szkoda.

 

 

 

 

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka