mona mona
1528
BLOG

"Dobra zmiana" - czy krętactwo?

mona mona Rozmaitości Obserwuj notkę 76

Jak wiadomo (przynajmniej niektórym), jestem  częścią zjawiska, które niegdyś nazywano na tym poletku ”pisowskimi  pałkarzami”. Bardzo sobie to chwalę, ale nigdy też nie miałam oporów, aby przejechać się po ulubionej partii, jeśli mi się coś nie podobało. Nie brałam z nią ślubu, nie wezmę też rozwodu:  nie jestem członkiem PiSu, czemu winien jest sam PiS – ale to dłuższa historia.

A więc – coś mi się nie podoba. Bardzo nie podoba. Więcej:  uważam to coś za krętactwo na dużą skalę, a zarazem – za powód do wkurzenia wielu rodzin, co może odbić się atakiem „czkawki wyborczej”, choć dziś nikt o tym jeszcze nie myśli. Bo nie ma nic gorszego od ludzi, którzy uwierzyli, po czym zostali zrobieni  „w Karolka”. Ja wiem, że Tusk to robił a`la long, zawsze bezkarnie, ale… czyż wybraliśmy Tuska?

Jest tak:  moja... no, powiedzmy - znajoma ma troje dzieci. Jedno lada moment  kończy 18 lat – nikt nie robił złudzeń w tym przypadku. Wypada z dobrodziejstw ustawy. Drugie dziecko jest w wieku gimnazjalnym, trzecie jest niepełnosprawne w takim stopniu, że wymaga ciągłej rehabilitacji u kilku specjalistów, pominąwszy już to, że uczy się w szkole integracyjnej, w tym zakresie też wymaga pomocy, co się przekłada na niemal nieustającą potrzebę opieki matki.

Oczywiście rehabilitacja po polsku wygląda tak, że musi niby  być prowadzona non-stop, ale kolejki… no, wiadomo, więc część zajęć dziecko musi mieć w prywatnych gabinetach. Ojciec pracuje, nawet nieźle ( jak na polskie warunki) zarabia,  ale to w dalszym ciągu jest 5- osobowa rodzina. Matka chwyta się zajęć dorywczych ( żeby zarobić na tę rehabilitację), niestety – w sposób legalny.

 Że głupia? Ano, już tak ma. Nie lubi się bać. Ale to dorabianie spowodowało „przekroczenie progu dochodowego”. O grosze, ale zawsze. Trudno takie rzeczy, jak dorywcze zarobki, policzyć wcześniej co do złotówki.

Co to wszystko ma do ustawy?

„W praniu” okazuje się, że – po „wypadnięciu” z ram ustawy dziecka nominalnie dorosłego, to drugie z automatu staje się…   pierwszym. W myśl  tejże ustawy.

 Żadnemu posiadaczowi  normalnego rozumu chyba nie mieści się to w głowie! Cały świat widzi gołym okiem , że drugie dziecko jest drugim dzieckiem – i już!  Ustawodawca wie swoje.

Kończąc wątek:  drugie dziecko nie byłoby nagle pierwszym, gdyby próg dochodowy nie został przekroczony. I tak trzeba było  gadać od razu, krowa by zrozumiała, a rzeczona matka staranniej policzyłaby to „dorabianie”, albo zeszła spokojnie do szarej strefy. Jak mniemam – bez wyrzutów sumienia, bo ona po prostu musi zarobić na tę rehabilitację!

Trzeba było nie truć o wymierającym społeczeństwie i pomocy rodzinom wielodzietnym.

 Ta rodzina bez wątpienia JEST WIELODZIETNA,  jest także w grupie, zwanej nowomodnie prekariatem ( „sprawdzacz” słowo podkreśla, jeszcze się go nie nauczył)  – z trudem dociąga od wypłaty do wypłaty, najstarsze dziecko w dalszym ciągu się uczy, czego nie zmieni ukończenie 18- tu lat. Drugie dziecko pozostaje drugim dzieckiem, żeby ustawodawca świętymi słowami udowadniał,  że tak nie jest. Nie mówiąc już o trzecim, wymagającym ciągłej opieki i troski. Ostecznie ta rodzina nie dostanie grosza z ustawy.

I tak – rodzice zamożni bez wątpienia wezmą kasę z 500+, płacąc nimi za lekcje tenisa, albo odkładając. Wystarczy, że mają dwójkę „nieletnich” dzieci. Rodzice z gatunku liczącego każdy grosz – poczują się oszukani.

Podałam przykład konkretny, ale takich rodzin jest przecież dużo! Oczywiście „średnia krajowa” jest – powiedzmy – naciągana, jak to w statystyce bywa, ale dwoje rodziców pracujących  osiągnie jakoś ten pułap 4 tys,  czyli  „na łebka” – 800 zł. w pięcioosobowej rodzinie.

I mniej tu chodzi o pieniądze, więcej – o to, że nikt się raczej nie spodziewał, że drugie dziecko gwałtem zostanie przemianowane na pierwsze, aby tylko pomoc, o której tyle gadano , tego dziecka nie objęła. Ludzie dowiadują się tego przy składaniu wniosków!

W blokowisku mieszkają rodziny o różnym stopniu zamożności: ci, co jeszcze nie zarobili na własny dom, ale intensywnie się starają, obok tych, którzy z trudem wiążą koniec z końcem. Sąsiedzi wiedzą o sobie wszystko. Wyjdzie na to, że biedny jest zawsze głupszy, a w związku z tym – oszukany.

A PiS- owi wyjdzie na to, że najpierw kupił sobie wyborców spoza „twardego jądra”, po czym część z nich oszwabił..

Krętactwa ludzie mają po samą kukardę – i to może się zemścić.

Jest mi przykro, że „dobra zamiana” zamieszała w tych rodzinach, które w nią uwierzyły.

Jeśli napisałam coś „nie tak”, proszę, żeby oświeceni  mi to wytłumaczyli. Od razu zapodaję, że przez jakiś czas mnie nie będzie, ale starannie przeczytam każdy komentarz, który mi wytknie błąd w rozumowaniu. Będę raczej szczęśliwa, jeśli ktoś mnie z błędu wyprowadzi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości